Na krawędzi Wyżyny Opatowskiej, od zachodu przechodzącej w Góry Świętokrzyskie, na cyplu górującym nad doliną rzeczki Koprzywianki wznoszą się ruiny zamku. Zamek ten zwany Krzyżtoporem, wzniósł żyjący w latach 1587-1645 sandomierski wojewoda Krzysztof Ossoliński. Budowę rozpoczęto w roku 1621, by ukończyć ją w roku 1644, jeszcze za życia Krzysztofa.
Fundator, a być może w jakiejś mierze także autor projektu, pochodził ze starego rycerskiego rodu Toporczyków. Świetność tego rodu, głównie dzięki odpowiednim finansowym podstawom, obserwuje się od czasów ojca Krzysztofa, Zbigniewa, także wojewody sandomierskiego. Bratem Krzysztofa był Jerzy Ossoliński, kanclerz w okresie panowania króla Władysława IV. Sam Krzysztof większej roli politycznej nie odegrał. Ale był człowiekiem gruntownie wykształconym, doskonale obeznanym z architekturą i sztuką. Studiował w Würzburgu, potem przebywał w Grazu na dworze arcyksięcia Maksymiliana, z którym później odbył podróż do Italii, zwiedzając Rzym i Florencję. Wiadomo, że był również w Paryżu. Miał także zamiłowania literackie i ponoć parał się pisarstwem.
Wykształcenie i intelektualne zainteresowania Krzysztofa Ossolińskiego to argumenty przemawiające za tezą o jego autorstwie, czy przynajmniej współautorstwie zamku. Wawrzyniec Senes, który najprawdopodobniej zamek budował, był raczej typem budowniczego niż architekta – twórcy. Wielu znawców epoki uważa, że Krzyżtopór jest dziełem tak wspaniałym, że jego autora szukać należy wśród bardziej wybitnych twórców. Istnieje wiele analogii do zamku rodziny Farnese w Capraroli, dzieła Jacopo Barozziego, zwanego Vignola. Czy podróż do Włoch była tylko inspiracją, czy może Ossoliński przywiózł z tej podróży projekt, lub szkice projektu – do dziś nie wiadomo. Warto zwrócić także uwagę na powiązania „scenariusza” zamku z kalendarzem: cztery wieże – jako odniesienie do czterech pór roku, dwanaście dużych sal – do miesięcy, pięćdziesiąt dwa pokoje do tygodni i trzysta sześćdziesiąt pięć okien do ilości dni w roku. Legendy mówią też, że ośmioboczna wieża mieścić miała astrologiczną pracownię.
Po śmierci Krzysztofa Ossolińskiego zamek odziedziczył jego syn. Od roku 1650 właścicielami są Kalinowscy, potem Wiśniowieccy, Morstinowie, Pacowie, Sołtykowie, Łempiccy i w końcu rodzina Orsettich. W latach 1655 – 57 zamek wraz z wspaniale urządzonymi wnętrzami i bogatymi zbiorami dzieł sztuki został podstępnie zdobyty a potem obrabowany przez Szwedów.
Po tym kataklizmie, trafnie nazywanym potopem, zamek do dawnej świetności powrócić nie zdołał, chociaż jeszcze w roku 1687 pisano o nim, że „...z wielu zamków istniejących w Polsce jest najpiękniejszy...”. Chyląca się ku ruinie budowla, w roku 1770 zamieszkałą była już tylko w jednym skrzydle. Dalsze zniszczenia powstają w okresie konfederacji barskiej, tak że w roku 1787 przejeżdżający tędy Stanisław August oglądał już nie zamek, a tylko jego ruinę.
Dziś ruina jest własnością skarbu państwa, a zawiaduje nią wójt gminy mieszczącej się w pobliskiej wsi Iwaniska. Od władz województwa otrzymuje co roku niewielkie pieniądze na utrzymanie zabytku. Wpływy pochodzą też od turystów, których około piętnastu tysięcy co roku przewija się przez zamkowe ruiny. Ale wystarcza to jedynie na doraźne zabezpieczenia.