Kielecki Pałac Biskupi, już niedługo po wybudowaniu, uważany był za wzór godny naśladownictwa. Kilkanaście kilometrów na zachód od Kielc, we wsi dziś nazywanej Podzamczem, a położonej w pobliżu Piekoszowa, Jan Karol Tarło pozazdrościwszy rezydencji biskupowi Zadzikowi, postanowił zbudować swój własny „Zamek”. Jeżeli wierzyć legendzie, to bezpośrednią przyczyną stała się odmowa przyjęcia zaproszenia do wcześniejszej siedziby Tarły w Chełmcach, wypowiedziana w ostrych słowach przez biskupa Zadzika, który miał podobno użyć sformułowania, iż „do byle chałupy nie pojedzie”. Ta sama legenda mówi, że nowy pałac kosztował Tarłę 30 wsi, nie wspomina zaś ile kosztował drugi, mały pałacyk, który ponoć Tarło postawił w pobliżu dla swojej małżonki, jako imieninowy prezent. Pani Tarłowa prezent przyjęła, ale zażądała by zawieźć ja tam saniami, mimo iż był wówczas środek lata. Ponieważ w tamtych czasach nie było jeszcze urządzeń do wytwarzania sztucznego śniegu, Tarło kazał całą drogę wysypać solą, zaprząc konie do sań – i tak odbyła się owa letnia sanna. Dziś po małym pałacyku, poza legendami, nie ma żadnych materialnych śladów.
Przechodząc od legend do faktów: pałac w Podzamczu powstał w latach 1645-50. Analogii do kieleckiego Pałacu Biskupiego jest sporo, ale są też istotne różnice. Podobny jest zwarty, piętrowy korpus z czterema trzykondygnacyjnymi wieżami na narożnikach. Za to plan pałacu Tarłów jest inny od kieleckiego – opiera się na wydłużonym prostokącie. Zupełnie inaczej też rozwiązano dach pałacu. Zamiast dwóch równoległych dachów nakrywających szeroki, kwadratowy korpus, w Podzamczu pojawił się dach łamany, tak zwany „krakowski”, który właśnie od drugiej połowy siedemnastego stulecia stawał się coraz bardziej popularny na terenach Małopolski
Jak wyglądał dawniej pałac- zobaczyć można tylko na starych rycinach. Zachował się rysunek z roku 1862, wykonany przez Lewickiego, na którym widać zarówno dach nad pałacem jak i hełmy wieńczące wieżyczki. Dziś pałac jest w ruinie. Pozostały tylko ściany i resztki kamieniarki, o formach jednak znacznie bardziej prymitywnych od kieleckiego pierwowzoru. Do zniszczenia pałacu przyczyniła się powtarzana w okolicy plotka o ogromnych skarbach, które miały być ukryte w piwnicach budowli. Aby odkopać siedem beczek pełnych złota /tak szacowany był skarb Tarłów/ miejscowa ludność prowadziła intensywne prace, niestety niewiele mające wspólnego z naukowymi badaniami, za to z pewnością fatalne w skutkach dla stanu technicznego pałacu. Jedynym konkretnym znale-ziskiem były butelki z bardzo starym winem, odkopane przed I wojną światową.
Niestety, otoczenie ruin także nie jest zbyt romantyczne. Błędne decyzje lokalizacyjne i brak nadzoru sprawiły, że w otoczeniu pałacu, na miejscu dawnego parku, powstało w ostatnich latach szereg szkaradnych budynków mieszkalnych.