W lustracji z roku 1789 czytamy: „Zamek stobnicki. Do którego od miasta wjeżdżając po grobli nad stawem brukowanej, z obu stron poręczami opasanej, brama pomiędzy filary murowane, z furtką, zamknięciem przyzwoitym opatrzona. Od tej po prawej ręce zamek murowany o 2 kondygnacjach, gontem pobity. W tym na dolnej po prawej stronie pokojów 3 z garderobami, drzwiami, oknami, piecami, kominkami podłogami, kształtnie umeblowane. Ex opposito tych, po lewej stronie pokój 1, garderobek 2… podobnież kształtnie umeblowane. Cała ta dolna kondygnacyja sklepiona…”. Dalej ciągnie się opis schodów na piętro a potem znajdujących się tam „pokojów jeden z drugiego przechodnich”. Jest też opisanie dziedzińca i oficyn „w których pokojów gościnnych in nro 7, w środku tych ka-plica”, budynków gospodarczych, stajen ale także ogrodu włoskiego ze: „szpalerami, altanami, labiryntem, kanałami, oranżeryją”.
W roku 1811 było już nieco gorzej: „Zamek – o dwóch piętrach z kamienia wymurowany gontem pokryty, lecz tylko w tym dolne pokoje zamieszkałe przez dzierżawiącego. Piętra zaś obydwa dla tego, że zrujnowane, puste”. Jedna z oficyn mieściła jeszcze stajnie, druga była już opustoszała i „groziła upadkowi”. Sto lat później ksiądz Wiśniewski relacjonuje: „Do powyższego opisu dodać można, że do dziś zachowany ów dawny zamek, potem pałac, nie wiele przypomina dawną świetność swoją, wiele opisanych wyżej budowli nie istnieje lub są do niepoznania zmienione…Pozostała tylko…brama z 2 rycerzami, z których jeden ma na tarczy konia, drugi Leliwę…”.
Po II wojnie światowej z zamkiem było już bardzo niedobrze. Sprawiły to działania wojenne 1944 –45 a potem władze Polski Ludowej, które wcale nie marzyły o odbudowywaniu, jak je wtedy nazywano, „obszarniczych” rezydencji. Nakazano więc rozbiórkę pozostałości piętra, a to co pozostało z parteru, przerobiono na magazyny GS-u. W roku 1990 Ryszard Garus, autor przewodnika po Kielecczyźnie, napisał: „W dawnym zamku Kazimierza Wielkiego, obecnie bezstylowym budynku, mieści się punkt skupu owoców i warzyw. Znajdująca się przy nim kiszarnia ogórków wykorzystuje dawne fosy, m.in. do zatapiania beczek”. Duch króla Kazimierza pilnuje kiszenia ogórków. Czysty horror… Chociaż – właściwie… mogłoby być jeszcze gorzej. Dopóki część zamkowej substancji istnieje, stanowi ona jakiś punkt wyjścia do przyszłej odbudowy. Może kiedyś, kiedy stan gospodarki poprawi się, przyjdzie wreszcie pora na restaurowanie stopnickiego zamku.
Zanim do odbudowy dojdzie, powróćmy jeszcze do historii. Po raz pierwszy stopnicki zamek odnotowany jest w roku 1326 /przedtem był tu dwór/. Zamek kazimierzowski budowany jest w latach 1333 – 70. W roku 1403 Jagiełło nadaje Stopnicę Świdrygielle, ale już sześć lat później z zapisków sądowych wynika, że tenutariuszem zamku był Paszko z Bogumiłowic. Potem kilkakrotnie zamek zastawiany jest różnym osobom, zaś od roku 1485 dzierżawcą dóbr stopnickich jest Marcisz z Wrocimowic a po nim Jan Ostroróg. Pierwszy inwentarz zamku sporządzono w roku 1619. W roku 1655 kozacy Rakoczego niszczą miasto i zamek. W 1661 Jan Klemens Branicki przebudowuje zamek na barokową rezydencję. W inwentarzu z roku 1765 czytamy, że murowana rezydencja starosty z ogrodem i sadem, zawierała również drewnianą kuchnię, dwie oficyny murowane…i właściwie niewiele różniła się od opisanej w lustracji z 1789 roku.