Z espół kościoła parafialnego pod wezwaniem śś. Doroty i Tekli. Kościół i dzwonnica murowane, po 1856 roku.
Długosz w swoim Liber Beneficiorum podaje, że w Krasocinie stoi kościół parafialny, do którego dziesięcinę snopową oddawał szlachecki folwark z Gruszczyna. Krasocin wsią parafialną był już w XIV stuleciu – w roku 1399 plebanem był tutaj Marcin. W Liber Beneficiorum Łaskiego znaleźć można następne informacje – wymieniony jest tu kościół drewniany pod wezwaniem św. Doroty. Najprawdopodobniej istniał on do 1. ćwierci XVII wieku. W roku 1634 wystawiony został dokument erekcji kościoła, został więc zapewne wybudowany nowy, drugi z kolei kościół. Z XVIII stulecia brak danych o kościele – mamy za to informacje o nim z następnego, XIX wieku. W pierwszych latach tegoż stulecia krasociński kościół składał się z nawy, przy której znajdowało się prezbiterium, a przy nim od północy zakrystia. Przy nawie od południa znajdowała się kaplica, a od zachodu kruchta.
W roku 1819 kościół remontowano – wzmocniono ankrami ściany i wymieniono podłogę. Remont nie był jednak dość gruntowny, bo już po kilku latach narzekano na zgniłe przyciesie i wypaczoną ścianę południową. W roku 1835 sporządzono dość dokładny opis kościoła, z którego wynikało, że nie jest dobrze, ale też nie beznadziejnie: „…cały ten kościół jakkolwiek jeszcze lat kilka postać może, co do zrębu i dachu, potrzebuje jednak spiesznego bądź to podmurowania przyciesi lub podciągnięcia takowych z drzewa…”. Obok kościoła stała dzwonnica: „…na słupach w stosownych wiązaniach, lecz te słupy nie są obite tarcicami, ale pokryta jest daszkiem z gontów…”.
Stary, drewniany kościół stał jeszcze dwadzieścia lat. Rozebrano go, gdy w roku 1856 zbudowano nowy, na innym miejscu. Miejsce po starej świątyni nie utraciło jednak swego sakralnego przeznaczenia. Stoi tu obecnie krzyż, wystawiony przez parafian w roku 1894, z napisem upamiętniającym nie istniejący już kościół. W pobliżu krzyża, w latach 1909-13 używając podobno kamieni z rozebranej kościelnej podmurówki, proboszcz tutejszy, ks. Urbański, zbudował sztuczna grotę N. M. Panny, wzorowaną na Lourdes.
Nowy kościół stoi niedaleko, po drugiej stronie drogi. Architektura nowej świątyni nie zachwyciła księdza Wiśniewskiego. Pisze on. „…Parafianie wraz z dziedzicem, Hipolitem Stojowskim wznieśli kościół nowy, murowany w stylu tak zwanym ‘rządowym’- jak inni jowialnie mówią ‘stodołowo-oborowym’…bez stylu i smaku…”. Surowy to osąd, ale i obecnie powstają świątynie nie najwyższego lotu, gdyż dziś także, niestety, wielu proboszczów woli mieć brzydki, ale za to nowy kościół, niż „męczyć się” ze starym, drewnianym…
Kosciół jest późnoklasycystyczny, o planie prostokąta i rozwiązaniach opartych na narzuconych przez rząd wzornikach. Wewnątrz wydzielone są: od północy prezbiterium z zakrystią od zachodu i otwartym pomieszczeniem od wschodu, nawa i od południa kruchta z dwoma składzikami po bokach. Fasada podzielona jest pilastrami, „dźwigającymi” trójkątny przyczółek na tle schodkowej ścianki attykowej.
Znacznie ładniejsza od kościoła jest dzwonnica, stojąca obok, w linii ogrodzenia. Tworzą ją dwie smukłe arkady, niosące trójkątny szczyt zwieńczony drewnianą latarenką. Urody dodają jej jeszcze drzewa i cienie przez nie rzucane. Ksiądz Wiśniewski napisał o niej: „Dzwonnica włoska murowana z 2 oknami na dzwony, z których jeden wzięli wandale austriaccy. Czyżby o nim pisano, że pochodził z 1270 r. i że miał napis ‘Kraków me fecit 1270’…”.