Tak wyglądał dolny odcinek nieparzystej strony ulicy Głowackiego w roku 1950. Ulica miała nawierzchnię brukowaną kamieniami nazywanymi niezbyt wytwornie „kocimi łbami”, ale miała także chodniczek i obowiązkowe ławeczki przy każdej posesji. Ławeczki mocno pobudzały życie towarzyskie, niewypełniane jeszcze wówczas przez telewizyjne seriale. Dachy chałup pokrywał gont, a zręby ścian nie okrywały szalunki. Były one po prostu pobielane, dzięki czemu wyglądały czyściej a wokół nich było widniej, dzięki czemu można było zaoszczędzić nafty (brak słupów elektrycznych skłania do przypuszczeń, że elektryczności na Głowackiego jeszcze wtedy nie było).