K ościół parafialny pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela, obiekt murowany z ok. 1346 r.
Kościółek w Grzegorzewicach jest obiektem absolutnie niezwykłym. Choć doskonale znany profesjonalistom, jest dość dokładnie ukryty przed oczyma przemierzających świętokrzyskie szlaki turystów. Aby go zobaczyć, trzeba zjechać z szosy prowadzącej z Nowej Słupi do Ostrowca i przez kilka kilometrów poruszać się bocznymi, zupełnie nie oznakowanymi drogami, o coraz to gorszej nawierzchni. Jest też mocno kłopotliwy dla naukowców – stwarza badaczom problemy co do datowania – a rozbieżności sięgają tu od dwóch do trzech stuleci.
Grzegorzewicki kościółek pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela położony jest nad rzeczką Dobruchną, na stromym wapiennym wzgórzu: „na które prowadzi od strony dworu droga z 5o kamiennych stopni złożona” (tak było w roku 1923, dziś schody są tu całkiem nowe). Świątynia składa się z dwóch części: wykonanej z miejscowego kamienia (wapień dewoński) rotundy z absydą oraz dobudowanej od zachodu w wieku XVII kwadratowej nawy z gotycką zakrystią od północy.
Pierwsza wzmianka w dokumentach, dotycząca Grzegorzewic, pochodzi z roku 1269, kiedy to świętokrzyski klasztor wymienia je z Żegotą Toporczykiem, otrzymując od niego wieś Wojsław. W spisie świętopietrza, jako parafia, Grzegorzewice pojawiają się w latach 1350 –51. Długosz podaje, że kościół ufundował Nawój Toporczyk w wieku XIV. Mimo takiego zapisu profesor Dmochowski uważa, że: „prymitywny charakter budowy wskazuje wiek XII jako prawdopodobnie najpóźniejszy okres jej powstania…Absyda zachowała romańskie okrągłe okno o silnie rozchylonych ościeżach i stare sklepienie konchowe. Nawę obniżono znacznie i przekryto płaskim stropem; wyburzono przy tym jej część zachodnią i związano z nowym, przybudowanym korpusem”.
Jakie było przeznaczenie rotundy ?. Jeżeli datowanie profesora Dmochowskiego jest trafne, to powstała ona w czasach, gdy wsią władał świętokrzyski klasztor. Można więc przypuszczać, że rotunda zbudowana została jako baptysterium misyjne benedyktynów. Potem, gdy utworzono tu parafię, dobudowano zakrystię, wykuwając łączący je, ostrołukowo obramiony otwór. W roku 1627 dobudowano od zachodu kwadratową nawę, przebijając w ścianie rotundy otwór tęczowy, niszcząc także nakrywające ją sklepienie. Dziś takie działanie uznalibyśmy za wielce brutalne, ale w wieku XVII, szczególnie po soborze trydenckim, zamierzano zwyczajnie i po prostu zmodernizować i rozbudować zbyt mały, a przez to nie dość funkcjonalny kościółek. Szacunek do historycznego dziedzictwa, uznający takie działania za porównywalne ze świętokradztwem, obudził się u Europejczyków dopiero w wieku XIX.
Nawa jest murowana i pokryta tynkiem. Nie ma tu sklepienia – strop jest płaski, a dach dwuspadowy. Naroża korpusu wzmacniają szkarpy. Za to detale architektoniczne i elementy wyposażenie wnętrza mogą służyć w charakterze pomocy naukowych do wykładu o stylach w sztuce. Jest tu romańskie okno z czworolistnym gotyckim maswerkiem, są ostrołukowe gotyckie kamienne odrzwia, późnorenesansowe półkoliste portale w elewacjach: zachodniej i południowej, barokowe ołtarze i ambona, rokokowy relikwiarz…
Dzisiaj, gdy spatynowały się także późniejsze (gotyckie i barokowe) „dodatki” do romańskiej rotundy, grzegorzewicki kościółek postrzegamy jako obiekt o niezwykłych walorach estetycznych i duchowych. Obiekt, który tu, na świętokrzyskiej ziemi, łączy w sobie romańskie korzenie, czasy rycerskiego gotyku, barok z jego kontrreformacyjnymi „korzeniami” i współczesność – tysiąclecie chrześcijaństwa w Polsce oraz jubileusz zakończonego drugiego tysiąclecia Kościoła.