Z Vicenzy powróćmy jednak do hipotezy o dwóch projektach Zawadzkiego. Jednym z nich mógł być projekt przebudowy i rozbudowy pałacu w Wiśniowej, gdzie już mógł znaleźć się wgłębny portyk o siedmiu osiach. Drugim – projekt zupełnie nowego pałacu, gdzie stan istniejący niczego autorowi nie utrudniał ani nie narzucał. Próba znalezienia odpowiedzi na pytanie, który z tych projektów był pierwszy, jest skazana na porażkę, ale nie ma też większego znaczenia. Wydaje się także, że projekt pałacu, realizowanego potem w Wólce Kłuckiej, opracowywany był dla innej lokalizacji albo wręcz dla lokalizacji czysto hipotetycznej. Zresztą myślę, że ten brak „dopasowania” (czy lepiej: dostosowania) projektu do konkretnej sytuacji w Wólce, a szczególnie tej kwestii, że tutaj dojazd od strony północnej nie bardzo pasował, wobec czego pałac pozbawiony został elewacji frontowej – stał się praprzyczyną wielu niefortunnych zmian podczas realizacji projektu w latach 30. następnego stulecia, dokonywanych już po śmierci Zawadzkiego, który zmarł w roku 1806 i po śmierci Hugona (1812 r.).
Gdyby autor podczas prowadzenia budowy miał możliwość sprawowania nadzoru autorskiego, nigdy by się nie zgodził na takie „popsucie” swego dzieła. A tego, że mamy do czynienia z prawdziwym dziełem – dowodzi elewacja ogrodowa pałacu. A jeżeli jest faktem, że ta część budynku stanowi dzieło, znaczy, że musiał je zaprojektować ja nie tylko profesjonalista, ale człowiek utalentowany. A żaden utalentowany profesjonalista nie byłby w stanie dopuścić do powstania takich błędów jak brak reprezentacyjnego wejścia do pałacu, brak sieni i tak odbiegającą od pozostałych trzech, jak – pozbawiona statusu frontowej – elewacja północno-zachodnia w Wólce Kłuckiej. Wydaje się, że za zmiany odpowiedzialny jest Eustachy Kołłątaj, ale jako okoliczność łagodzącą przyjąć należy, że miał on już swoje lata, a być może nie dopisywało mu już zdrowie, skoro niedługo potem umarł.