Jeszcze na początku XIX stulecia Dolny Rynek właściwie nie posiadał zachodniej pierzei. Granicę od tej strony wyznaczały franciszkańskie ogrody, zabudowy (prócz stajni i browaru w głębi ogrodu) nie było. Obecny kształt zachodniej pierzei pochodzi dopiero z późniejszych lat XIX i z XX wieku. Wcześniej (chyba do roku 1817), północną granicę niezabudowanej pierzei stanowiła uliczka, prowadząca do klasztoru franciszkanów i nazywana Franciszkańską. Znaczenie uliczki zanikło, gdy nastąpiła kasata zakonu. Wówczas w dawnym klasztorze urządzono więzienie, a część franciszkańskiego ogrodu oddano więziennemu nadzorcy – Wincentemu Sokołowskiemu. Na planie Potockiego uliczki już nie ma – utrwaleniem miejsca, gdzie Franciszkańska dochodziła do Dolnego Rynku – jest brama przejazdowa zajazdu Sokołowskiego.
Sokołowski zbudował dom zajezdny w roku 1826. Jest on murowany, piętrowy, obecnie nakryty dwuspadowym dachem. W głębi działki powstała stajnia, dostępna przez przejezdną sień, usytuowaną w północnej, skrajnej osi budynku. Do zajazdu przylegała też stara, murowana stajnia, zapewne wykorzystywana do trzymania pocztowych koni. Położony w ogrodzie budynek dawnego zakonnego browaru Wincenty Sokołowski przebudował na cele mieszkalne, a następnie jego syn, Jan Sokołowski, wydzierżawił szkole i aresztowi etapowemu.
Na posesji Sokołowskiego stała także piwnica (dawniej służąca browarowi a potem szynkowi Sokołowskiego), drewniany dom mieszkalny oraz budynki gospodarcze: chlewik, drwalnia i stajnia. Po śmierci Wincentego obiekty na zachodniej części posesji przypadły jego synowi, Józefowi, zaś piętrowy dom zajezdny otrzymały córki: Kornelia Rodziewiczowa i Kassaldyna (?) Praussowa. W roku 1848 w dokumentach istnieje informacja, że w dawnym zajeździe mieści się od roku 1847 Sąd Policji Poprawczej, dotąd zajmujący pomieszczenia dawnego kościoła Św. Ducha. Do roku 1882 właścicielami były rodziny Praussów i Rodziewiczów. W ciągu kilkunastu lat właściciele zmieniali się kilkakrotnie. Na parterze budynku pojawiła się wówczas apteka, która prowadził Jan Kowalczewski a następnie sprzedał Stanisławowi Rutkiewiczowi, aptekarzowi z Sobkowa. Tradycje aptekarskie tego budynku są więc niepo-równanie dłuższe niż hotelowe, a mimo tego budynek wciąż nazywany jest „dawny zajazd”.
Budynek jest piętrowy, częściowo podpiwniczony. Na parterze ma osiem osi (skrajna od północy była przejazdowa brama, a na piętrze dziewięć. Architektura budynku nie zmieniła się bardzo przez blisko dwa wieku jego istnienia. Pomijając zmiany funkcjonalne wewnątrz, ograniczone głównie do nowych ścianek działowych i kilku przekuć i zamurowań, najistotniejszą zmianą było zastąpienie dachu naczółkowego, pobitego gontem, zwykłym dachem dwuspadowym.
Zanim powstała obwodnica drogi E77, podróżując z Warszawy do Krakowa, przejeżdżało się przez oba rynki Chęcin. Jadąc z Warszawy ulica Kielecką, której oś skierowana była na budynek Sokołowskiego, dla wielu podróżnych, był to obiekt (poza Zamkiem) najbardziej kojarzony z miastem Chęciny. Rodzaj „wizytówki” miasta. I chyba rolę swą wypełniał nieźle…