Tarłów, dziś wieś, a do roku 1869 miasto, leży na nadwiślańskiej skarpie, na północno-wschodnich rubieżach naszego województwa. Miastem stał się Tarłów w roku 1550 – uzyskanie stosownego przywileju od króla Zygmunta Augusta zawdzięcza Andrzejowi Tarle, właścicielowi wsi Szczekarzewice, na której terenie miasto lokowano. „Na górze zwanej kośną lub kostną obok miasta właściciel postawił swój dwór; granice miasta oznaczył wałami, postawił ratusz, kościół modrzewiowy, a mieszczanom wydzielił ze swych posiadłości Szczekarzewic kawał ziemi pod uprawę” – pisze ksiądz Wiśniewski.
Następnym „dziedzicem” Tarłowa był Mikołaj Oleśnicki – został nim na początku XVI stulecia. Kolejnymi właścicielami stali się w roku 1689 Denhoffowie. Miasto mocno ucierpiało podczas wojen szwedzkich a dwieście lat później, w roku 1851, spustoszył je pożar. Znacznych zniszczeń doznał Tarłów – ale już nie jako miasto – podczas II wojny światowej.
W roku 1647 Zbigniew Oleśnicki, starosta opoczyński, ufundował nowy kościół w Tarłowie. Świątynię zbudowano na miejscu starego kościoła, który przeniesiony został do Lasocina. Kościół pod wezwaniem św. Trójcy konsekrowany został w roku 1655 – konsekracji dokonał Wojciech Lipnicki, krakowski sufragan. Kościół jest orientowany. Dotychczas uważano kościół za dzieło krakowianina, Jana Zaora. Obecnie – dzięki publikacji profesora Jerzego Kowalczyka (*1) wiemy, że zaprojektował go „architekt królewski”, Piotr Likiel z Kazimierza nad Wisłą. Kościół składa się z prostokątnej, trzyprzęsłowej nawy, z węższym i niższym prezbiterium zakończonym półkoliście. Do wschodniego przęsła nawy przylegają od południa i od północy dwie symetrycznie rozmieszczone kwadratowe kaplice, nakryte kopułami. Do północnej ściany prezbiterium przylega prostokątna zakrystia. Fasadę kościoła flankują dwie symetryczne, trzykondygnacyjne wieże. O fasadzie tej tak pisze ksiądz Jan: „Fronton kościoła bardzo wspaniały, stanowią drzwi wielkie z futrynami kamiennemi, obok których z obu stron na dość wysokim murze stoi sześć okazałych murowanych kolumn jońskich, dźwigających górny krużganek z balustradą, za którą między czterema kolumnami, w niszy o tle błękitnem, znajduje się rzeźba kamienna, bardzo gustowna i miła dla oka wyobrażająca Trójcę św. ..Po obu stronach niszy stoją dwie kolosalnych rozmiarów, szpetnie wykończone (widocznie po 1752 r. sprawione) statuy św. Wojciecha… i św. Stanisława wskrzeszającego Piotra… Rozszerzenie frontonu stanowią dwie wieże formy okrągłej w sześciokąt, których węższe, kolumnami ozdobione szczyty kończą się w formie piramid”. Mariusz Karpowicz zastosowany w Tarłowie układ przestrzenny z dwiema kopułowymi kaplicami przybudowanymi do nawy na kształt transeptu nazywa „wersją typowo polską” –gdyż rozwiązanie to „wrosło w polski krajobraz”. Zwraca także uwagę, na charakterystyczne rozwiązania sklepień i na specyficzną konstrukcję – niemal szkieletową, gdzie głębokie wnęki arkad wyciętych w ścianach sprawiają, że jedynym elementem nośnym są tutaj przyścienne filary.
Kościół restaurowany był przed połową wieku XVIII, potem po pożarze 1782 roku, kiedy przebudowano fasadę i w 2. połowie wieku XIX. Figury patronów Polski, św. św. biskupów Stanisława i Wojciecha, które tak ostro skrytykował ksiądz Wiśniewski, wykonał murarz Franciszek Dwornikiewicz z Zaklikowa, zapewne pod koniec XVIII lub na początku następnego stulecia. Najcenniejszymi elementami wnętrza wczesnobarokowego kościoła w Tarłowie są późnorenesansowe dekoracje wykonane ze stiuku.
(*1) Roman Mirowski: szkic o kościele w Tarłowie opublikowany jest w V tomie „Świetokrzyskiego Albumu” wydanym w roku 2004. Powstał więc zapewne jeszcze wcześniej, a jako w zamierzeniu tekst popularyzatorski, pozbawiony był przypisów. Upływ czasu sprawia, że dziś już nie pamiętam z jakiej publikacji profesora Kowalczyka tę informację uzyskałem. Być może otrzymałem ją bezpośrednio od Profesora, bowiem był on recenzentem tego tomu i kilkakrotnie wówczas miałem przyjemność się w tej sprawie z nim kontaktować. Najprawdopodobniej to on przekazał mi tytuł artykułu – być może opublikowanego w Biuletynie Historii Sztuki albo w jakiejś publikacji posesyjnej? Niestety źródła nie pamietam, ale ponieważ to właśnie profesor Kowalczyk recenzował tę książkę, myślę że informacja jest pewna na 100%.