Drugi kościół w Grzymałkowie nie powstał od razu. Budowy nie doczekał ks. Łukawski, zmarły w roku 1854. Być może udało mu się przystosować jakoś zrujnowane prezbiterium do roli tymczasowej świątyni. Na pewno udało mu się dokonać znacząco większej części czynności o charakterze administracyjno-organizacyjnym, związanych z przygotowaniem budowy: „Trapiony gorliwością o chwałę Boga, wiele przeszkód i korespondencyi tak z Rządem jak również z Władzą duchowną i z właścicielem Wólki, jako kolatorem, musiał przeprowadzić…”.
Kościół ukończony został w roku 1859, już za kolejnego proboszcza, ks. Franciszka Gierasińskiego, który zmarł w tym samym roku, w dniu 26 października. Czy trudy związane z prowadzeniem budowy przyczyniły się do tego? Nie wiemy, ale można się tego domyślać, gdyż powszechnie wiadomo, że kłopoty ze zdobywaniem funduszy, zakupem materiałów i – nazwijmy to eufemistycznie – codzienną „współpracą” z wykonawcami robót –zdecydowanie życia nie przedłużają…
„Przedsiębiorcą budowy” był Franciszek Makulski, zaś autorem projektu Augustyn Kurella. Kurella żył w latach 1800-1858 i od roku 1827, aż do śmierci, był budowniczym powiatu opoczyńskiego. Kościół w Grzymałkowie jest jednym z jego najważniejszych dzieł, bowiem głównie zajmował się realizowaniem potrzeb projektowych powiatu, a te dotyczyły w znaczącej większości obiektów mniej okazałych. Ale wiemy także, ze zajmował się opracowaniami urbanistycznymi (Końskie, Szydłowiec), pomiarami obiektów zabytkowych (klasztory w Sulejowie i Św. Katarzynie), architekturą przemysłową (fryszerka i zabudowania górnicze w Suchedniowie). Kurella nie doczekał zakończenia budowy grzymałkowskiego kościoła. Czyżby nad tą świątynią wisiało jakieś fatum – zmarł proboszcz przygotowujący budowę, potem autor projektu i na koniec proboszcz nadzorujący prace budowlane. Gdy dodamy do tego dzisiejszy, niezbyt chwalebny stan obiektu – nieużytkowanego i popadającego w ruinę – przekonanie o jakimś pechu prześladującym tę świątynię zaczyna nabierać cech istotnego prawdopodobieństwa…
Jak wyglądał drugi kościół Grzymałkowa opiszę posługując się tekstem księdza Wiśniewskiego, łatwiej bowiem o egzemplarz publikacji księdza Jana, niż o dostęp do kościoła w Grzymałkowie. Dziś jest on zamknięty „na głucho” – zarówno brama w ogrodzeniu jak wrota prowadzące do wnętrza. Wymiary świątyni podaje ksiądz Wiśniewski następujące: długość 45i 1/2, szerokość 22, wysokość 12 i 1/2 łokcia. Jego korpus jest trójnawową bazyliką. Nawę główną zamyka od góry płaski strop, nawy boczne sklepienia. Półkoliście zamknięte prezbiterium ma tę samą szerokość co główna nawa. Po jego bokach usytuowane są dwie kwadratowe w planie przybudówki, jak pisze ksiądz Jan: po stronie Epistoły mieści się zasklepiona zakrystia, po przeciwnej stronie skarbczyk niesklepiony, w wyjściem na cmentarz. Front kościoła flankują dwie wieże- dzwonnice, piętrowe, nakryte stromymi, ostrosłupowymi hełmami na planie ośmioboku. Środkowa część fasady w poziomie parteru jest ryzalitowo wysunięta i nakryta trójkątnym frontonem, na którym umieszczony jest napis „Soli Deo gloria”.
Wnętrze świątyni od frontu oświetlają trzy półkoliście zamknięte okna, w bocznych elewacjach jest ich po 8 (połowa górą, połowa dołem), zaś w prezbiterium jeszcze 5. Nawę główną nakrywa dach dwuspadowy, naczółkowo ścięty od frontu, nawy boczne daszki pulpitowe. Dachy mają pokrycie z blachy. Podobnie jak wieżyczka na sygnaturkę, umieszczona nad wschodnim zakończeniem dachu nawy głównej.
Kościół zbudowany jest z miejscowego kamienia, z fragmentami murów (łuki, pilastry, nadproża itp.) wymurowanymi z cegły. Łatwo to dziś stwierdzić – niepotrzebne są żadne „badania architektoniczne”, gdyż umożliwia to odpadający płatami tynk. Trzeba jednak przyznać, że prace murarskie wykonano bardzo starannie. Na razie nie dał im jeszcze rady kilkudziesięcioletni okres braku konserwacji. Proces popadania w ruinę zaczyna się zwykle niewinnie – od nieusuwania z rynien zeschniętych liści, następne w kolejności są zaniechania napraw uszkodzeń dachowego pokrycia, rynien, rur spustowych i obróbek blacharskich. Potem idą uszkodzenia tynków (to akurat widać z zewnątrz) i uszkodzenia więźby dachowej (czego wprawdzie z zewnątrz nie widać, ale czego nie trudno się domyślić). I gdzieś w pobliżu tego etapu znajduje się obecnie grzymałkowski kościół.
Ksiądz Wiśniewski pisze też o „restauracji” kościoła w roku 1887: „…anszlagi porobił budowniczy Wilhelm Wellke…”. Chodzi zapewne o Alfonsa Welke, żyjącego w latach 1827-1911, w styczniu 1867 mianowanego architektem-inżynierem powiatu kieleckiego. Pisał też ksiądz Jan o trzech ołtarzach kościoła – drewnianych, wspartych na korynckich filarach. „Główny z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej”, uważanym dawniej za cudowny, odnawianym w roku 1882. Na zasuwie znajdował się obraz Zwiastowania NMP. Na zakończeniu nawy północnej znajdował się ołtarz z płaskorzeźbą przedstawiającą św. Antoniego z Dzieciątkiem Jezus i św. Janem Kantym – na zasuwie. W nawie południowej – ołtarz z obrazem przedstawiającym św. Barbarę, a na zasuwie – przemienienie Pańskie, namalowane przez malarkę Joannę Ledoux, artystkę związaną z naszym regionem, po śmierci pochowaną w Suchedniowie.
Styl, w którym zbudowany jest kościół w Grzymałkowie ksiądz Wiśniewski określa jako „włoski”. Przed stuleciem, gdy powstawały dzieła księdza Jana, było zbyt wcześnie na publikowanie naukowych opracowań systematyzujących dziewiętnastowieczna architekturę. Musiał upłynąć odpowiedni czas, by nabrać dystansu do tej architektury i móc spokojnie, bez emocji zbadać ją „szkiełkiem i okiem”, a po zakończeniu analiz, przejść do formułowania syntezy. Wydaje się, że opracowaniem, które w udatny sposób systematyzuje dziewiętnastowieczna architekturę polską, jest publikacja Krzysztofa Stefańskiego zatytułowana „Architektura historyzmu na ziemiach polskich”. W pierwszych lata XIX stulecia architektura była jeszcze klasycystyczna. Dopiero po kongresie wiedeńskim nastąpił okres przejściowy, trwający około 15 lat, a więc do roku 1830, przez Stefańskiego nazwany „Klasycyzmem epoki Królestwa Polskiego i początkami architektury historyzmu”. Kolejny okres, to trwający od roku 1830 do 1860 okres historyzmu wczesnego – romantycznego. W tym też czasie powstawał grzymałkowski kościół i niewątpliwie do wczesnego historyzmu należy go zakwalifikować.
W okresie tym widoczne jest odchodzenie architektury od form późnoklasycznych i zastępowanie ich przez neorenesans, neogotyk czy neoromanizm. Procesy te przebiegały szybciej w Warszawie, a wolniej w powiecie opoczyńskim, w którym wówczas leżał Grzymałków. Bardzo ważną rolę odgrywała wówczas twórczość Henryka Marconiego, także w naszym regionie (Busko, Chroberz, niezrealizowany projekt pałacu w Łopusznie), który urodził się i wykształcił we Włoszech i często, i z dobrymi skutkami czerpał z włoskich, renesansowych wzorów, szczególnie chętnie nawiązując do „motywów palladiańskich”. Miał Marconi wielu uczniów i naśladowców, a do tych ostatnich – w jakiejś mierze należał autor grzymałkowskiego kościoła – Augustyn Kurella. Stąd w swej estetycznej wrażliwości ks. Wiśniewski styl kościoła w Grzymałkowie nazwał włoskim. Kończąc sekwencje o historyzmie dodam jeszcze, że jego kolejne fazy to: „historyzm dojrzały” (lata 1860-95) oraz „późny i schyłkowy” (1895-1910). Oczywiście podane cezury czasowe traktować należy orientacyjnie – biorąc pod uwagę liczne zapóźnienia o prowincjonalnym charakterze.
Kościół otacza prostokątny cmentarz, ogrodzony kamiennym, otynkowanym murem. W północno-wschodniej części przykościelnego cmentarza znajduje się niewielki budyneczek służący kiedyś jako kostnica. Aktualny stan techniczny ogrodzenia i dawnej kostnicy nie odbiega od stanu kościoła.