Budownictwo ludowe pierzchnickiej gminy doczekało się szerokiego omówienia w publikacji autorstwa Edwarda Traczyńskiego, wydanej w roku 2008, we współpracy Gminy Pierzchnica i Regionalnego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków w Kielcach. „Dotykając” tej tematyki, ograniczę się tylko do kilku uwag o charakterze ogólnym i paru (dosłownie) przykładów.
Przed wojną a nawet jeszcze w latach powojennych większość Polaków mieszkała w drewnianych chałupach, a także domach – bo nie tylko wieś, małe miasteczka, ale także przedmieścia większych miast miały głównie drewnianą zabudowę. Podobnie było też na Kielecczyźnie. Obecnie drewniana zabudowa świętokrzyskiej wsi jest u progu całkowitej likwidacji. Są wsie, gdzie w ogóle nie ma już drewnianych chałup, są takie gdzie pozostały już nieliczne, zazwyczaj zamieszkiwane przez ludzi starszych – którzy nie chcą się już nigdzie przenosić – by dożyć swych dni „pod tym samym dachem”, pod którym przyszli na świat. Zanik drewnianej zabudowy polskie wsi jest procesem o cywilizacyjnych przyczynach, jest więc nie do zatrzymania. Tak też jest i w pierzchnickiej gminie, gdzie z każdym pobytem zauważam malejąca liczbę budynków drewnianych i znaczący przyrost nowych, murowanych obiektów. Trudno – tylko w imię zachowania tradycji – zabronić ludziom zamiany domów starych, niewygodnych, nie zapewniających rosnących w miarę postępu potrzeb, na nowe o standardach z wieku XXI. Skansen to piękne miejsce dla spędzenia pogodnego weekendu, ale niekoniecznie najlepsze, do spędzania w nim życia. Musimy (choć z żalem) przyznać, że jedyne co pozostało – to dokumentowanie wszystkiego, co jeszcze da się udokumentować i przenoszenie do skansenów wybranych, najstarszych, czy najbardziej charakterystycznych obiektów. I tak się właśnie dzieje.
Budownictwo wiejskie region świętokrzyskiego nie wykazuje własnych odrębnych cech. Generalnie można przyjąć, iż stanowi on część regionu przyrodniczo-geograficznego zwanego Pasmo Starych Gór i Wyżyn, w którym budownictwo wiejskie wykazuje wiele cech wspólnych. Z kolei, gdy porównuje się domy mieszkalne z XVII, XVIII i XIX stulecia, z budowanymi jeszcze kilkadziesiąt lat temu, wyraźnie narzuca się, jak pisze Ignacy Tłoczek: „…zdumiewające zjawisko zachowawczości w sposobie rozplanowania mieszkań, rozwiązań konstrukcyjnych, ukształtowania bryły i posiłkowania się motywami zdobniczymi…”. W regionie świętokrzyskim wyróżnić można (odzwierciedla to układ przestrzenny ekspozycji w skansenie w Tokarni) kilka subregionów, gdzie zaznaczają się pewne – nieznaczne zresztą różnice co do sposobu sytuowania, kształtowania, konstruowania i wykańczania budynków mieszkalnych i gospodarczych. To, czy budynki były szeroko- czy wąsko frontowe wynikało z szerokości działek: przy wąskiej działce oczywistym było ustawianie budynku wzdłuż, a nie w poprzek działki. Wielkość chałupy w ogromnym stopniu odzwierciedlała materialny status właściciela, a ten z kolei wynikał ze stopnia urodzajności gleby. Najbiedniej żyło się w „sercu” regionu, na terenach górzystych, gdzie gleby były słabsze i klimat bardziej surowy. Przykładem, jak wyglądała chałupa świętokrzyska jest wchodzący w skład Szlaku Świętokrzyskiej Architektury Drewnianej obiekt z Kakonina, a jak wyglądała zagroda zamożnego gospodarza – zwiedzający Szlak mogą zobaczyć w Bodzentynie, na znakomitym przykładzie zagrody Czernikiewiczów. Odsyłam więc wszystkich do bardziej szczegółowych opisów tych obiektów, a także do opisu chałup eksponowanych w skansenie.
Z reliktów na terenie gminy bardzo spodobała mi się chałupa w Drugni – a to ze względu na wyjątkową malowniczość. Poszycie dachu strzechą to dziś prawdziwy rarytas. Patrzy się na nią „ze łzą w oku”, ale też ze świadomością, że czas słomianych strzech już minął, choćby z tej przyczyny, że przy dzisiejszych technologiach żniw – o dobrą słomę coraz trudniej. Jeszcze trudniej o rzemieślników, którzy potrafiliby z tej słomy „utkać” szczelne i ciepłe pokrycie da-chu. O opinii strażaków nawet nie wspomnę. Ale ilekroć myślimy o tradycyjnej, prawdziwie polskiej wsi – zawsze mamy przed oczami słomiany dach chałupy i nieodłączne malwy przed jej oknami.
Gdy wieś pełni rolę wsi gminnej, pojawiają się w niej nie tylko chałupy, ale także budynki „komunalne”, czyli użyteczności publicznej. Mogą nimi był szkoły, urzędy gminne, także plebanie. Wyróżniają się z pozostałej zabudowy wsi nieco większymi rozmiarami, nie różniąc się jednak od pozostałej tradycyjnej zabudowy „duchem”, technologią wykonania czy detalem. Ta-kim przykładem był nieistniejący już budynek „starej gminy w Daleszycach”, takie przykłady do dziś zachowały się w Drugni, z czasów jej „gminnej świetności”. Te ostatnie – co do architektury – bardziej przypominają dworki niż chałupy.