Odkąd wynaleziono fotografię, zamek i kościół parafialny widziane z ulicy Łokietka należy do najczęściej publikowanych tematów z Chęcin. Na najstarszych pocztówkach, tych z początków XX stulecia, często pojawiał się na jezdni ulicy samochód. Był to fotomontaż mający dodać fotografii blasku i znamion nowoczesności, ale przyznać trzeba, iż podobne zabiegi stosowane były tez na pocztówkach ukazujących Kielce. Być może czynił tak ten sam fotograf, bardzo ze swego pomysłu dumny. Dziś chcąc zobaczyć tę uliczkę bez samochodów, konieczne byłoby oglądanie jej w porze nocnej. Wygląd zamku i kościoła niewiele się przez sto lat zmienił, ale zabudowa ulicy Łokietka – bardzo: kamieniczki są coraz wyższe, inne są pokrycia dachów, inne też materiały użyte do wykończenia elewacji. Warto wspomnieć, że ulica ma różnicę poziomów wynoszącą 10 m (o tyle wyżej położony jest górny rynek od dolnego), a kiedyś nie tylko łączyła oba tętniące życiem rynki, ale stanowiła także fragment traktu wiodącego z Kielc do Krakowa. W XIX stuleciu ulica nazywała się Kielecka i Kielecka Główna.
W połowie lat 80. tak o ulicy Łokietka pisała Ewa Pustoła-Kozłowska, autorka przygotowanego w Pracowniach Konserwacji Zabytków opracowania „Chęciny. Zabudowa ulic miasta”: …Oś widokową uliczki, decydującą o jej niezaprzeczalnym uroku, zamykała sylweta zamku. Górująca nad miastem oraz bryła osiowanego z nim kościoła parafialnego. Walor ulicy musiały stanowić piętrzące się wraz z wznoszeniem się poziomu ulicy bryły pokaźnych rozmiarów murowanych kamienic zdobnych w kamienne detale…
Pierzeję zachodnią ulicy Łokietka tworzyły boczne (wschodnie) granice bloków zabudowy obydwu Rynków: Starego i Nowego, czyli Górnego i Dolnego. Działki tej pierzei usytuowane były do ulicy równolegle. Przy obu Rynkach pierzeję formowały boczne ściany kamienic, zaś środkowej jej części – mury oraz płoty zasłaniające gospodarcza i ogrodowa część działek. Zabudowa tej części pierzei zaczęła powstawać dopiero w wieku XIX. Można to obejrzeć w egzemplarzu „Tygodnika Ilustrowanego„ z roku 1888, na zamieszonym tu rysunku Aleksandra Gierymskiego.
Zbudowane wtedy kamieniczki były parterowe, o bardzo prostej architekturze, a sądząc po ich otworach okiennych i drzwiowych – ich pomieszczenia frontowe zajęte były przez sklepy albo usługi rzemieślnicze. Gierymski uliczkę wypełnił licznymi postaciami, co mogło sugerować, iż życie w ówczesnych Chęcinach „tętniło”. Narysował też furmankę zaprzężoną w dwa konie, która poruszała się lewą stroną jezdni, gdyż ruch prawostronny, obowiązujący obecnie w tej części Europy, ma krótsze korzenie niż mogłoby się wydawać. Chodniki, wybrukowane kamieniem (tak zwanymi kocimi łbami), oddzielone były od jezdni krawężnikiem. Środkiem jezdni biegł rynsztok, który z powodu brakującej wówczas kanalizacji, na pewno nie pachniał różami.
Dzisiejsza ulica ma asfaltowa nawierzchnię, chodniki z betonowej kostki, a pod spodem kanalizację, wodociąg i wszelkie cywilizacyjno-instalacyjne zdobycze. Elewacje domów są na ogół pokryte świeżym tynkiem, a wzdłuż krawężnika stoją zaparkowane samochody. Niezmienny jest tylko widok na Zamek i parafialny kościół, zamykające perspektywę uliczki.