Stojący przy ulicy Urzędniczej kościół Niepokalanego Serca NMP jest „najmłodszym” drewnianym kościołem w Regionie – ma niewiele ponad 50 lat. Mimo iż zbudowano go po wojnie prezentuje modernistyczną architekturę charakterystyczną dla lat międzywojennych, będąc w Kielcach drugim przykładem drewnianej architektury o tych cechach stylistycznych – pierwszym jest zespół dwóch, połączonych ze soba szkół, stojących przy ul. Warszawskiej.
Kościół zbudowano w roku 1947 według projektu architekta Stanisława Skibniewskiego. Do budowy wykorzystano drewno z poniemieckich baraków, przekazane na ten cel przez wojewodę Eugeniusza Wiślicza-Iwańczyka. Kościół powstał jako obiekt tymczasowy – nie było tu wtedy pełnoprawnej parafii, która powstała 10 lat później, w roku 1957.
Kościół stoi przy skrzyżowaniu ulic Mielczarskiego i Urzędniczej z ołtarzem skierowanym na północ. Składa się z prostokątnej nawy i krótkiego, wielobocznie zamkniętego prezbiterium. Zakrystia, rozbudowana potem w latach 70., przylega do korpusu od zachodu. Kościół posiada dwa wejścia – od południa i od wschodu – oba poprzedzone „portykami” wspartymi na czterech słupach.
Kościół nakrywają płaskie dachy dwupołaciowe – góruje nad nimi czworoboczna wieżyczka na sygnaturkę, usytuowana nad prezbiterium. Elewacje oszalowane są poziomo mocowanymi deskami, poprzedzielanymi pionami lisic, rozstawionymi gęsto i nadającymi elewacji modularny rytm.
Myślę, że gdy kościół budowano nikt, nawet autor projektu, nie miał świadomości, że powstaje dzieło architektoniczne o walorach wybitnych. Materiał którego tu użyto uznać można raczej za odpadowy, a celem budowy było jak najszybsze stworzenie zamkniętej przestrzeni w której dałoby się odprawiać mszę i prowadzić posługę religijną. I te właśnie proste założenia połączone z talentem autora stanowią przyczyny istotnych walorów powstałego dzieła: funkcjonalności, prostoty, oszczędności w zastosowaniu detalu /przy dobrym „wyczuciu” użytego do budowy materiału/. Od kilku lat trwają starania, by obecny kościół zastąpić nowym. Mam nadzieję, że gdy nowa świątynia powstanie, nikt nie będzie myślał o wyburzeniu dzieła Stanisława Skibniewskiego.