Z ceglaną figurą ufundowaną przez Kacpra Fodygę wiążę się wydarzenie – ciekawostka, ale już z czasów historycznie mało odległych: w latach 50. XX wieku w pobliżu figury znaleziono skarb – niestety bardzo skromny – składający się z monet wyemitowanych w czasach dwudziestolecia międzywojennego, zapakowanych w pudełko po paście do butów. Z pobliską (dzieli je tylko kilkadziesiąt metrów) kapliczką –latarnią przy ulicy Kieleckiej związana była inna anegdotyczna historia. Otóż kapliczce dawniej towarzyszyła karczma – a ściślej chata z izbą szynkowną i niewielkim alkierzem, należąca do proboszcza, mająca wielce wymowną nazwę: „Ostatni grosz”. Karczma była ubożuchna: drewniana, kryta słomianą strzechą – a na jej podwórzu stał chlewik i stajenka. Z kapliczką wiąże się legenda, zapisana w pamięci mieszkańców Chęcin. Według niej, każdy Żyd, który w drodze na targ w Chęcinach ucałował kapliczkę, miał być zwolniony z opłaty „kopytkowego”.
Kapliczka składa się prostopadłościennego postumentu, trzonu o przekroju ośmioboku oraz zwieńczenia, gdzie pod daszkiem znajduje się prostopadłościan (cała kapliczka wykonana jest z kamienia). Prostopadłościan nie zawiera żadnej dekoracji – widocznie napisy lub święte obrazki (jeżeli kiedykolwiek tam były) wykonano przy użyciu farb, które z czasem uległy zatarciu. A może nie było tam żadnych dekoracji, a jedynie paląc się lampka oliwna?
Kapliczki, jak ta z ulicy Kieleckiej, zaliczamy do grupy kapliczek słupowych – zdaniem profesora Wiktora Zina – mających może nawet pogańskie korzenie, a znanych u nas od wieku XVI (przynajmniej takie się zachowały). Kapliczki słupowe, z umieszczoną na szczycie zadaszona przestrzenią – celą, wykazują wiele analogii z średniowiecznymi latarniami zmarłych. …Cela w tym przypadku – pisał profesor – przeznaczona była nie dla świątka, a na lampę rozświetlającą mrok nocy. Światło zawsze stanowiło symbol życia i zaprzeczenie śmierci. Latarnie zmarłych były potwierdzeniem tych odwiecznych prawd… Dzisiaj, światło jest nam jeszcze bardziej niezbędne, ale radykalnej zmianie poddany został nasz „odbiór” światła. Jest go wokół nas tyle, ze zauważalny stałby się tylko jego brak. Dawniej zaś, kiedy nie potrafiono nawet wyobrazić sobie jeszcze powszechnej elektryfikacji …migotliwy płomyk lampki oliwnej na latarni zmarłych nabierał znaczenia symbolu… latarnie zmarłych były więc znakami świętymi, do istnienia których wprzęgnięto również światło…Poza względami kultowymi …tym co w grobach obwieścić, że żywi o nich pamiętają… światło niewątpliwie stanowiło dla podróżnych znak orientacyjny…
Czy z taką mistyczna funkcja mamy do czynienia ? Trudno powiedzieć, ale warto zachować na wszelki wypadek ostrożność. Przykładem, może być słup kamienny stojący dzisiaj w centrum starego Konina. Uważany jest za jeden z najstarszych znaków drogowych naszego kontynentu (wyznaczał połowę drogi pomiędzy Kaliszem i Kruszwicą). Ale są też dość liczne opinie specjalistów, że słup pierwotnie pełnił funkcje kultowe. Jaka jest prawda? Czy dziś taka sama jak przed wiekami? I czy naprawdę jakaś prawda musi rzeczywiście istnieć i czy takie rozstrzygnięcia są dla nas najważniejsze i prawdziwie niezbędne?