To bardzo tajemniczy obiekt – nie wiadomo kto, kiedy i dlaczego zbudował ją w „szczerym polu” pomiędzy Pierzchnicą a Skrzelczycami. Z miejsca gdzie stała bliżej jest do Pierzchnicy (około 2/5 odległości) niż do Skrzelczyc, toteż w dokumencie z roku 1699 jej lokalizację określono jako: „campo versus villam Krzelczyce”. Nie była to pierwsza wzmianka o kaplicy – najstarszy zapis pochodzi bowiem z roku 1598. Nie wiemy kiedy powstała, nie wiemy też, kiedy przestała istnieć. Zaznaczona została na mapie wykonanej prze Meyera von Heldensfekda w pierwszych latach XIX stulecia, kiedy nasz Region przez kilkanaście lat znajdował się na terytorium państwa austriackiego i nazywał się Galicją Zachodnią.
Kaplica nie była duża – ale skoro mieściły się w niej trzy ołtarze (św. Anny, św. Rocha i św. Sebastiana musiała mieć nawę o szerokości co najmniej 7 metrów (dwa ołtarze „boczne” stały zapewne przy ścianie tęczowej) i węższe od niej prezbiterium (min. ok. 4 m szerokości).
Pierzchnicka kaplica „umarła” jak umierają ludzie – ze starości. Z tym, ze ludzie – statystycznie – odchodzą szybciej niż świątynie, nawet te najmniej trwałe – drewniane. W przypadku tej kaplicy najpierw „odeszli” fundatorzy, a potem ich potomkowie albo zapomnieli o kaplicy – albo nie byli w stanie kontynuować fundacji, a mówiąc konkretnie ponosić kosztów utrzymania obiektu, a w szczególności niezbędnych remontów. Sacrum miejsca, gdzie stała kaplica upamiętnia – a w jakimś stopniu też kontynuuje – murowana kapliczka „słupkowa” z figurką św. Anny Samotrzeć.
Jak mogła wyglądać nieistniejąca od dwóch stuleci kaplica? Może przypominała kaplicę św. Anny w Kurzelowie, nieco od niej młodszą, bo z początków wieku XVII, zlokalizowaną niedaleko kurzelowskiej kolegiaty, wybudowaną dla potrzeb Bractwa Literackiego, a obecnie otoczoną cmentarzem i pełniącą rolę kaplicy cmentarnej?