W yznaczenie rynku determinowało kształt powstającego organizmu miejskiego. Wytyczano go zwykle przy głównej drodze, ale uwzględniano także ukształtowanie terenu – nie było bowiem korzystne sytuowanie rynku na stromym zboczu. Najczęściej rynek (jak w Środzie Śląskiej czy Pierzchnicy) tyczono „opierając” się o dotychczasowy przebieg rozszerzonej drogi, gdzie przed lokacją odbywały się targi. Wielkość rynku bywała bardzo różna: od 4 hektarów w Krakowie, przez 1 hektar (Lwów, Pierzchnica) do 0,8 ha (Warszawa) czy nawet 0,3 w Nowym Żmigrodzie.
Drugim – po rynku – istotnym elementem rozplanowania miasta, było usytuowanie kościoła. Zazwyczaj starano się, by teren kościoła położony był tak, aby graniczyć z rynkiem w jednym z jego narożników. Nie stwarzało to wówczas problemów z „orientowaniem” świątyni, gdyż jej prezbiterium musiało być skierowane na wschód, zaś osie rynku takich wymagań nie miały, będąc „wypadkową” innych uwarunkowań – jak fizjografia czy wcześniejszy, przedkolacyjny układ komunikacyjny.
Wytyczenie bloków zabudowy wyznaczało jednocześnie sieć uliczną miasta. Szerokość ulic rzadko przekraczała 10 metrów, zaś pomocnicze, „gospodarcze” ciągi komunikacyjne, do których zaliczamy ulice „stodolne”, „zatylne”, czy „spichrzowe”, bywały jeszcze węższe. Między domami pozostawiano wąskie przejścia (1 – 2,5 m), zwane „miedzuchami”, czasem dla ochrony przed rozprzestrzenianiem się ognia – obmurowując je. Niektóre miasta uzyskiwały „infrastrukturę” instalacyjną, najczęściej ograniczającą się do powstania wodociągów, o rurach wykonanych z drewna. Wodociągi miał królewski Kraków, ale także od niego znacząco mniejszy, leżący w naszym regionie Opatów. Innym miastom musiały wystarczać studnie, a zważywszy, że kanalizacji nie było w ogóle, a i nawierzchnie ulic często nie były brukowane – lepiej nie myśleć, co było w wodzie czerpanej z tych studni…
Trzeba także wspomnieć, że lokacje miasta nie były „dziełem jednorazowym”; bywało, że trwały kilka lub kilkanaście lat. Czasem, zazwyczaj z braku chętnych do osiedlenia się, w ogóle nie dochodziły do skutku – będąc tak zwanymi „lokacjami nieudanymi”. Lokacja miasta Pierzchnicy należała jednak do udanych.